Trump, stablecoiny i wojna gospodarcza
Krypto jako broń gospodarcza: Hayes o chińskim modelu w wydaniu USA

Znany analityk kryptowalut Arthur Hayes przedstawił prowokacyjną teorię o tym, jak Donald Trump zamierza finansować przebudowę amerykańskiej gospodarki. Według niego to nie Bitcoin ani Ethereum staną się kluczowe, lecz pozornie nudne stablecoiny.
Hayes twierdzi, że Trump kopiuje chiński sposób rozwoju gospodarki. Mechanizm jest prosty: państwo gwarantuje zyski dla "strategicznych branż" - półprzewodników, metali ziem rzadkich czy przemysłu obronnego. Gdy zysk jest zagwarantowany, banki chętnie udzielają kredytów. Pieniądze płyną, produkcja rośnie.
Pierwszym przykładem ma być MP Materials - firma otrzymała miliard dolarów kredytu od JPMorgan i Goldman Sachs na budowę zakładu przetwórstwa metali ziem rzadkich. Dlaczego banki się zgodziły? Pentagon zagwarantował cenę skupu dwukrotnie wyższą od chińskiej, a przy okazji stał się największym udziałowcem firmy.
Jak działa finansowy perpetuum mobile
Mechanizm wygląda następująco: MP pożycza miliard dolarów, który banki tworzą "z powietrza" - to standardowa praktyka bankowa. Te pieniądze idą na budowę fabryki i wypłaty dla pracowników. Robotnicy wydają pensje w sklepach, tworząc kolejne depozyty w bankach. Rząd kupuje gotową produkcję od MP, finansując się świeżo wyemitowanymi bonami skarbowymi. Banki wykorzystują swoje rezerwy do kupowania tych bonów rządowych. Rezultat: wszyscy się bogacą, a w obiegu pojawia się więcej pieniędzy.
Hayes nazywa to ironicznie "QE dla biednych". Dlaczego? Standardowe QE (drukowanie pieniędzy przez Fed) polega na kupowaniu obligacji od banków - pieniądze krążą między instytucjami finansowymi, wzbogacając głównie Wall Street. Tutaj pieniądze trafiają bezpośrednio do robotników budujących fabryki, czyli do "zwykłych ludzi" zamiast tylko do finansistów.
Problem inflacyjny i kryptorewolucja
Haczyk? Tworzenie kredytu wyprzedza rzeczywistą produkcję. Pieniędzy przybywa szybciej niż towarów, więc pojawia się inflacja. Hayes sugeruje, że Trump planuje zamaskować ten problem przez stworzenie bańki na rynku kryptowalut.
Analityk stworzył indeks łączący rezerwy i zobowiązania amerykańskich banków z ceną Bitcoina. Jego wnioski są jednoznaczne: gdy kredyt podwoił się, Bitcoin wzrósł piętnastokrotnie. Im więcej pieniądza fiat tworzy system bankowy, tym bardziej kryptowaluty zyskują na wartości.
Polityczna kalkulacja
Strategia ma głęboki sens polityczny. Kryptowaluty częściej posiadają młodzi, biedni i pochodzący z mniejszości Amerykanie niż tradycyjne akcje. Gdy krypto drożeje, szerszy wycinek społeczeństwa czuje się bogatszy. Trump dodatkowo planuje zezwolić funduszom emerytalnym 401(k) na inwestowanie w kryptowaluty (to pula 8,7 biliona dolarów) oraz znieść podatek od zysków kapitałowych z krypto.
Stablecoiny jako nowe obligacje wojenne
Tutaj pojawia się kluczowa rola stablecoinów. Hayes szacuje, że około 9% wartości rynku kryptowalut trafia do tych "stabilnych" tokenów. Emitenci stablecoinów, tacy jak Tether, inwestują te środki w krótkoterminowe amerykańskie bony skarbowe.
Jeśli rynek krypto osiągnie 100 bilionów dolarów do 2028 roku (25-krotny wzrost), to 9 bilionów trafi do stablecoinów. Te z kolei kupią bony skarbowe, zapewniając rządowi nieograniczoną płynność na finansowanie kompleksu wojskowo-przemysłowego.
Zamknięte koło finansowe
Hayes opisuje perfekcyjnie zamknięty system: Trump uruchamia gospodarkę wojenną, banki komercyjne tworzą kredyt zachęcone rządowymi gwarancjami, kredyt napędza wzrost cen kryptowalut, ludzie kupują stablecoiny, które finansują amerykański dług. To nowoczesna wersja obligacji wojennych z czasów II wojny światowej.
Według analityka ten mechanizm nie wymaga nawet zgody Kongresu - Pentagon może podpisywać kontrakty bezpośrednio, a politycy będą walczyć o przeniesienie produkcji do swoich okręgów.
Hayes ostrzega inwestorów: jeśli nie chcą zostać z boku podczas tego "cyklu kredytowego Trumpa", powinni zwrócić uwagę na stablecoiny. Według niego to one - a nie Bitcoin czy Ethereum - mogą stać się kluczowym elementem finansowania amerykańskiej gospodarki wojennej. Jego rada jest prosta: nie siedź z boku, gdy cały system się zmienia.