Prawda o BTC, której nikt nie chce słyszeć

Milion bitcoinów w jednym kliknięciu – co by się stało, gdyby Satoshi sprzedał wszystko?

Prawda o BTC, której nikt nie chce słyszeć

Bitcoin, pierwsza i najważniejsza kryptowaluta świata, istnieje już ponad 16 lat. Wszystko zaczęło się 3 stycznia 2009 roku, gdy wydobyto pierwszy blok - słynny "Genesis Block".

Bitcoin Turns 16: Celebrating the Genesis Block That Started It All

 Przez te lata Bitcoin przeszedł długą drogę od eksperymentalnej koncepcji do globalnego fenomenu finansowego. Początkowo wart zaledwie ułamki centa, dziś jest uznawany za cyfrowe złoto i zabezpieczenie przed inflacją. Jego wpływ na rynek finansowy jest niepodważalny, a technologia blockchain, na której się opiera, zrewolucjonizowała nie tylko sektor finansowy, ale również wiele innych branż, od logistyki po ochronę zdrowia.

Kim jest Satoshi Nakamoto?

Jedna z największych zagadek technologicznego świata dotyczy tożsamości twórcy Bitcoina. Do dziś nie wiemy, czy Satoshi Nakamoto to pojedyncza osoba, grupa ludzi, organizacja, czy może pseudonim jednego z pionierów kryptografii. Na przestrzeni lat pojawiło się wiele teorii i kandydatów na Satoshiego - od Nicka Szabo, poprzez Hala Finneya, aż po kontrowersyjnego Craiga Wrighta, który sam ogłosił się Satoshim, jednak nie przedstawił przekonujących dowodów. Społeczność kryptowalutowa przeprowadziła liczne śledztwa, analizując styl pisania w oryginalnym white paper Bitcoina oraz na forach internetowych, gdzie udzielał się Satoshi. Pomimo tych wysiłków, prawdziwa tożsamość pozostaje tajemnicą, a każda nowa teoria szybko spotyka się z krytyczną analizą i zazwyczaj zostaje odrzucona z powodu braku niepodważalnych dowodów.

Fortuna zamrożona w czasie

Szacuje się, że portfele powiązane z Satoshim zawierają około 1 miliona bitcoinów. Przy obecnym kursie około 94 000 USD za jednego bitcoina, wartość tego majątku to oszałamiające 94 miliardy dolarów, co czyni Satoshiego jedną z najbogatszych osób na świecie - przynajmniej teoretycznie. Ta ogromna suma mogłaby wpłynąć na gospodarkę całych krajów. Dla porównania, to więcej niż budżet niektórych państw czy wartość rynkowa wielu globalnych korporacji. Co najbardziej intrygujące - przez wszystkie te lata bitcoiny Satoshiego pozostawały kompletnie nietknięte. Eksperci blockchain regularnie monitorują te adresy, a każda najmniejsza aktywność byłaby natychmiast zauważona i szeroko komentowana. Niektórzy entuzjaści kryptowalut traktują tę nieaktywność jako swego rodzaju akt założycielski - Satoshi stworzył system i wycofał się, pozostawiając go społeczności.

Czy Satoshi może "ożyć" i sprzedać swoje bitcoiny?

Teoretycznie - tak. Jeśli Satoshi lub ktokolwiek posiadający dostęp do jego kluczy prywatnych zdecydowałby się dziś uruchomić te środki, byłoby to technicznie wykonalne. Kluczem do dostępu do tych bitcoinów są prywatne klucze kryptograficzne, które teoretycznie mogą być przechowywane na zwykłym nośniku danych albo nawet zapisane na kartce papieru. O ile te klucze nie zostały bezpowrotnie utracone, dostęp do fortuny jest możliwy. Jednak konsekwencje takiego działania miałyby ogromny wpływ na rynek i mogłyby wywołać bezprecedensowe zawirowania w całym ekosystemie kryptowalut.

Panika rynkowa

Pierwszy ruch na portfelach Satoshiego wywołałby natychmiastową panikę w świecie kryptowalut. Nawet przesunięcie niewielkiej części tych bitcoinów mogłoby spowodować gwałtowny spadek ceny BTC, potencjalnie o dziesiątki procent w ciągu kilku godzin. Analitycy rynkowi natychmiast zaczęliby spekulować o możliwej wyprzedaży, co mogłoby wywołać efekt domina na całym rynku kryptowalut. Inwestorzy instytucjonalni, którzy w ostatnich latach zainwestowali miliardy w Bitcoina, mogliby zacząć masowo wycofywać swoje środki. Psychologiczny efekt byłby jeszcze silniejszy niż realna podaż na rynku - sam fakt "powrotu Satoshiego" podważyłby jeden z fundamentów mitologii Bitcoina.

Trudności ze sprzedażą

Upłynnienie miliona bitcoinów stanowi ogromne wyzwanie. Przy obecnym kursie 94 000 USD, mówimy o transakcjach wartych dziesiątki miliardów dolarów. Płynność całego rynku Bitcoina, mimo że znacznie wzrosła w ostatnich latach, nie jest wystarczająca, aby wchłonąć taką ilość bez drastycznego wpływu na cenę. Nawet rozdrobnienie ich na tysiące mniejszych transakcji i sprzedaż na różnych giełdach nie uchroniłoby przed czujnym okiem analityków blockchain. Większość dużych giełd kryptowalutowych wykorzystuje zaawansowane systemy monitoringu i współpracuje z organami regulacyjnymi, co praktycznie uniemożliwia anonimową sprzedaż tak dużej fortuny. Giełdy takie jak Binance, Coinbase czy Kraken mają obowiązek weryfikacji tożsamości klientów, szczególnie przy dużych transakcjach, co stawia pod znakiem zapytania możliwość zachowania anonimowości przez Satoshiego.

Podsumowanie

Powrót Satoshiego i hipotetyczna sprzedaż choćby części jego fortuny jest scenariuszem jak najbardziej realnym, choć nikt w branży kryptowalutowej otwarcie o tym nie mówi. To temat tabu, skrzętnie omijany w oficjalnych dyskusjach o przyszłości Bitcoina.

Świat kryptowalut wielokrotnie doświadczał różnego rodzaju manipulacji i skandali, ale za każdym razem można było znaleźć osobę odpowiedzialną za upadek firmy czy kryptowaluty, jak w przypadku Sama Bankman-Frieda z FTX czy Do Kwona z Terra Luna.

Gdyby nagle Satoshi się pojawił, upłynnił swoje BTC lub zamienił je na inne kryptowaluty i "wyprał" je w mikserach, wywołałoby to katastrofę o niewyobrażalnej skali. Jest to scenariusz, o którym właściwie się nie dyskutuje ani nie pisze, mimo że jest całkowicie możliwy z technicznego punktu widzenia.

To milczenie branży wokół tej kwestii pokazuje, jak bardzo ekosystem Bitcoina jest zbudowany na fundamencie zaufania i niepisanej umowy, że te miliony bitcoinów nigdy nie wrócą do obiegu. Gdyby ta umowa została złamana, zaufanie do całego systemu mogłoby zostać podważone w sposób, z jakim rynek kryptowalut jeszcze nigdy się nie mierzył.

Jaka jest Twoja reakcja?

like

dislike

love

funny

angry

sad

wow