Etiopia wyrzuca górników kryptowalut.
Etiopia wyrzuca górników kryptowalut. Państwowy regulator energetyki kończy z kopaniem bitcoina

Państwowa firma Ethiopian Electric Power (EEP) ogłosiła zamiar zamknięcia wszystkich operacji wydobywczych kryptowalut w kraju. To koniec krótkiej, ale burzliwej historii kopania bitcoina w Rogu Afryki.
Decyzja etiopskiego regulatora energetyki nie spadła jak grom z jasnego nieba. W ostatnim roku farmy kryptowalutowe dosłownie najechały Etiopię, kusiąc się na jedne z najniższych taryf energetycznych na świecie. Problem w tym, że ich apetyt na prąd okazał się ogromny – według najnowszego raportu "Ethiopian Energy Outlook 2025" kopalnie kryptowalut mają zużyć w tym roku jedną trzecią całej produkcji energii elektrycznej w kraju.
To oznacza około 8 terawatogodzin rocznie – dla porównania, to mniej więcej tyle, ile zużywa rocznie cała Słowacja. W kraju, gdzie miliony mieszkańców wciąż nie mają dostępu do stałej sieci elektrycznej, a niektóre regiony borykają się z częstymi blackoutami, taki poziom konsumpcji przez zagraniczni górnicy bitcoina wywołał społeczne oburzenie.
Koniec z nowymi kontraktami
Asheber Balcha, dyrektor generalny EEP, był w swoim oświadczeniu bardzo jasny: "Nie będziemy zawierać nowych kontraktów w dziedzinie kopania danych, a także nie jesteśmy zainteresowani kontynuowaniem obecnych". Słowa padły podczas corocznego przeglądu wyników w piątek 7 sierpnia.
Choć górnicy płacą za energię około 3,14 centa za kilowatogodzinę (ok. 12 groszy), według etiopskiego rządu prąd można wykorzystać lepiej. "Konsumenci krajowi i strategiczne przemysły to zawsze nasz priorytet" – podkreślił Balcha.
Hydroenergia zamiast hashingu
Etiopia ma ambitne plany energetyczne. Połowa przychodów EEP trafia obecnie na finansowanie projektu elektrowni wodnej Koysha – drugiej największej w kraju po słynnej Wielkiej Etiopskiej Tamie Renesansu (GERD). Choć postępy spowalnia brak środków, Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał krajowi specjalne zwolnienie na pożyczkę 950 milionów dolarów (około 3,8 miliarda złotych) na dokończenie inwestycji.
Czy to koniec afrykańskiego eldorado kryptowalut?
Decyzja Etiopii to silny sygnał, że czasy taniej energii dla kopania bitcoina w Afryce mogą się kończyć. Kraj, który jeszcze niedawno witał z otwartymi ramionami zagraniczne firmy kryptowalutowe, teraz wyraźnie stawia na elektryfikację kraju i rozwój lokalnego przemysłu.
Dla globalnej społeczności kryptograficznej oznacza to konieczność poszukiwania nowych, przyjaznych jurysdykcji. Historia Etiopii pokazuje jednak, że nawet najbardziej atrakcyjne warunki mogą się zmienić, gdy władze zrozumieją prawdziwy koszt społeczny kopania kryptowalut.