Bitcoin, oszustwo i morderstwo
Kryptowalutowe oszustwo w tle dramatycznego zabójstwa matk

W stolicy Nowej Zelandii, Wellington, toczy się proces, który wstrząsnął całym krajem. 46-letnia Julia DeLuney, była nauczycielka, oskarżona jest o zamordowanie swojej 79-letniej matki Helen Gregory. Sprawa nabiera dramatycznego wymiaru ze względu na motyw zbrodni - kobieta miała zabić matkę, aby ukryć swoje kryptowalutowe oszustwa.
24 stycznia 2024 roku w spokojnej dzielnicy Khandallah znaleziono ciało starszej kobiety. Julia DeLuney wezwała pomoc, twierdząc, że jej matka spadła ze strychu podczas prac domowych. Początkowo wszystko wskazywało na nieszczęśliwy wypadek. Jednak gdy na miejsce przybyli eksperci medycyny sądowej, ich ustalenia były zupełnie inne. Liczne rany na głowie Helen Gregory nie mogły powstać w wyniku upadku. Wszystko wskazywało na brutalne pobicie, które doprowadziło do śmierci.
Problemy finansowe córki
Śledztwo ujawniło prawdziwy powód tragedii. Julia DeLuney przez ponad rok prowadziła hazardową grę na rynku kryptowalut. Jej obsesja na punkcie Bitcoina i innych walut cyfrowych doprowadziła do katastrofy finansowej.
W ciągu zaledwie jednego roku - od stycznia 2023 do stycznia 2024 - kobieta wydała na handel kryptowalutami ponad 90 tysięcy dolarów amerykańskich. To równowartość około 370 tysięcy złotych. Skąd wzięła te pieniądze? Pożyczała od rodziny i przyjaciół. Otrzymała od nich łącznie ponad 53 tysiące dolarów, twierdząc, że to na inwestycje. Tylko od matki wyłudziła 26 tysięcy dolarów.
Ostatnie oszustwo przed zbrodnią
Dwa dni przed śmiercią matki Julia wymyśliła swoje najbezczelniejsze kłamstwo. Napisała do Helen Gregory e-mail, w którym twierdziła, że jej inwestycja kryptowalutowa przyniosła ogromne zyski - ponad 160 tysięcy dolarów.
Była tylko jedna przeszkoda - trzeba było zapłacić "podatki i opłaty" w wysokości 18 tysięcy dolarów. Julia prosiła matkę o pokrycie połowy tej kwoty. Eksperci później potwierdzili, że takie opłaty to klasyczny element oszustwa. 79-letnia Helen Gregory, ufając córce, wpłaciła na jej konto 3600 dolarów gotówki. Dodatkowo wypłaciła ze swojego funduszu emerytalnego kolejne 5400 dolarów.
Na co naprawdę poszły pieniądze?
Prawda była bolesna. Julia nie inwestowała pieniędzy matki w kryptowaluty. Zamiast tego:
- Spłaciła długi na karcie kredytowej
- Kupiła bilet Lotto
- Opłaciła rachunki za telewizję
- Zrobiła zakupy w sklepie budowlanym
Na faktyczne inwestycje kryptowalutowe przeznaczyła jedynie 1200 dolarów z otrzymanych od matki pieniędzy.
Dzień zbrodni
Tego styczniowego dnia Julia przyszła do domu matki. Według jej wersji, Helen Gregory wspinała się po drabinie na strych i spadła. Córka twierdzi, że wyszła z domu po pomoc, a gdy wróciła po 90 minutach, znalazła matkę martwą. Policja szybko znalazła dziury w tej historii. Ślady krwi w całym domu i na drabinie nie pasowały do opisu wypadku. Wszystko wskazywało na to, że starszą kobietę zamordowano.
Proces i obrona
Julia DeLuney kategorycznie zaprzecza winie. Jej prawnicy twierdzą, że policja zbyt szybko uznała ją za winną i nie sprawdziła innych możliwości.
Prokuratura przedstawia jednak jasny obraz: kobieta przez miesiące okradała matkę, a gdy groziło jej wykrycie, zdecydowała się na morderstwo. Kryptowalutowe oszustwa były tylko początkiem tej tragicznej historii.
Proces wciąż trwa, a wyrok może zmienić życie wszystkich zaangażowanych w tę sprawę.